Bezwzględność
Myślałeś
że miłość i wschód słońca nie mogą trwać wiecznie
że w marzeniach zawsze kryje się jakiś kąt ostry
myliłeś się
Mnożyłeś swoje sukcesy przez pierwiastek
wyciągnięty z życia
Nie wiedziałeś że ja przez ty to wieczność
Nie widziałeś
że obok umiera ktoś bardziej nieśmiertelny od ciebie
że Ten który miał żyć wiecznie
zawisł na czterowymiarowym drzewie krzyża
udowadniając nam równanie miłości
jak James Garfield twierdzenie Pitagorasa
tylko o wiele brutalniej
Za nasze gwoździe grzechów
pokryte rdzą półprostej pychy
oddał nam swoje szaty
swoje serce
swoją nieśmiertelność
Dla nas rozłamał chleb swego ciała
na pajdy ułamków
-liczniki szczęścia z niedoskonałym mianownikiem
które dają liczbę pół-rzeczywistą
Do tej naszej pół-rzeczywistości dolał krwi
z kielicha życia
zbyt czerwonej jak na krew ludzką
I tak odszedł z bokiem przekłutym
przez cyrkle naszych myśli
Ale nie bój się – On wróci
obiecał mi to wczorajszą siedmiobarwną tęczą
w kształcie kątomierza
Wiesz co
On już jest
tylko nie wiem gdzie
Muszę Go znaleźć
zanim znowu zdążymy Go zranić
bezwzględnością naszych działań
02 kwietnia 2006
![](https://sylvialava.me/wp-content/uploads/2021/09/picturemoon_web-300x300.png)